Czasem warto coś przetestować

Dokładnie tak. Ostatnio spędziłem ponad godzinę w ciemni i wyszedłem z niej bez ani jednej odbitki. I wyszedłem zadowolony! Dlaczego? Od dawna nurtowało mnie kilka drobnych kwestii, których rozwiązanie wymagało jakże cennego czasu. Więc po kolei:
Czy moje LED-owe oświetlenie wpływa na papiery Ilforda? Otóż okazało się, że NIE. Czerwień rozjaśniona do maksimum nie wpływa na zadymienie papieru – sprawdzane na Ilford Multigrade IV.
Czy można używać innego koloru LED niż czerwony? NIE. Inne kolory LED (żółty, brązowy) powstają ze składania kolorów, więc papier się błyskawicznie zaświetla.
Czy mogę zaprogramować światłomierz ciemniowy do wskazywania właściwego kontrastu? Znów NIE. Zrobiłem kilka testów, ale rozpiętość wyników nie pozwala na precyzyjne użycie Comparatora 2 do ustawiania filtracji w mojej ciemni.
Więc tym razem będzie bez zdjęcia. Po co komu biały pasek z maźnięciami markera?
A przy okazji test Open Live Writer’a do pisania blogów. Czasem człowiek ma złudzenie, że mając inne narzędzie zrobi coś lepiej.  🙂

Kiedy odłożyć aparat?

Na przykład wtedy. I nie dlatego, że zachód słońca okupuje od dawna top-wszechczasu kiczu. Nie wiał też wiatr z piaskiem, który mógłby coś uszkodzić. Powód był zupełnie inny.
Po przejechaniu samochodem prawie trzech tysięcy kilometrów po różnych mniej lub bardziej pustynnych stanach dotarliśmy na wybrzeże Pacyfiku. Niemal 10 tysięcy kilometrów od domu… A ja robiłem zdjęcia zamiast po prostu wejść na bosaka do wody.
Bo przecież wieczorem tu wrócimy… Bo przecież jeszcze kilka dni będziemy na wybrzeżu…
Ale wieczorem oglądaliśmy szopy pracze grasujące koło motelu. A później takiej plaży już nie spotkaliśmy, ocean oglądając głównie z poziomu mniejszej lub większej drogi…
Czasem lepiej odłożyć aparat.