Za oknem trochę zimy, może warto przypomnieć sobie letnie udręki?
🙂
Pstryk! Pstryk!
Znów dłuższa przerwa… Nie chciałem ściemniać i wrzucać archiwalnych odbitek udając, że coś dłubię. Coś po drodze wywołałem, nie miałem po prostu tej godziny-dwóch by spokojnie stanąć przed powiększalnikiem.
Ale udało się zarwać kawałek wieczoru i oto efekt:
Pamiątka z odpustu. Swoją drogą byłem zaskoczony, jak mało ciekawych rzeczy można dziś chłopakowi na takim odpuście kupić: ogromny wybór broni, trochę traktorów i to właściwie wszystko. Nowością (dla mnie) wata cukrowa w kilku smakach i kolorach 🙂
Zdjęcie zrobione małym obrazkiem (co zresztą widać z ramek), na Fuji Neopanie 100 wywołanym w D76 1+3, odbitka na Agfie MCP.
Była przerwa. Mam nawet wymówkę: ubiegłotygodniowy czas ciemniowy poświęciłem na zrobienie dość pracochłonnego zdjęcia-kolażu z 22 elementów… Miałem nawet wyrzuty sumienia, a co!
Ale do sedna: tym razem mały obrazek, klasyczna „50” w akcji na Acrosie 100 w D-76 1+3.
Odbitka na Agfie MCP, filtr „3,5”, D-166 – czyli bez zmian. Właściwie bez testów, tak się rozleniwiłem światłomierzem ciemniowym 🙂
Tym razem ściemnianie minęło na wypełnianiu zaległości albumowych. Dwa lata przerwy w robieniu odbitek zbiera swoje żniwo…
Pochwalę się jednym zdjęciem, które uważni czytelnicy mogą pamiętać – pokazywałem ów kadr prawie dwa lata temu 🙂
Zdjęcie zrobione rolkiem. Niby siedzi tam tylko prosty czterosoczewkowy tessar, ale potrafi wyrysować cudowną przestrzenność w fotografii i to naprawdę widać na papierze. Odbitka jak zwykle na Agfie MCP, w D166, filtr „2,5”.
Korzystając z okazji dwa słowa o różnicy między skanem z odbitki i z negatywu. Dla ułatwionego zadania połączyłem dwa pliki w jeden obrazek, wyciąłem tylko ramki:
Pewnie majstrując w fotoszopie można zniwelować między nimi różnice. Tak naprawdę by cokolwiek porównać musiałbym znaleźć oryginalny skan negatywu. Teoretycznie powinno być na nim więcej szczegółów. W praktyce wolę skany z odbitki, bo łatwiej ustalić właściwą jasność i kontrast – realny odpowiednik jest tuż obok 🙂 Zresztą skany negatywu mają dla mnie niewielką wartość informacyjną, nic mi nie mówią o faktycznej kontrastowości negatywu i wyżej cenię sobie stykówki, które łatwo się przegląda i ocenia. W ciemni poza tym nie mam komputera – i to jest jej wielka zaleta!
Tym razem czułem presję – co tydzień TRZEBA coś zrobić w ciemni! Święto nie święto, projekt trzeba realizować. Wahałem się nawet, czy nie sfabrykować odbitki za pomocą zestawu filtrów Silver Efex Pro, co w przypadku sieci byłoby niezauważalne, ale w końcu ciągnę ten wózek głównie dla siebie 🙂
Napędzany mazurkami wziąłem się do pracy. Zacząłem od trochę archiwalnego negatywu i gdy obraz zaczął pojawiać się na kartce, zauważyłem coś dziwnego. Otóż gdy kadruję i nastawiam ostrość, na maskownicę kładę kawałek papieru z narysowanymi marginesami. Bo choć maskownica pozwala dość dokładnie je ustawić, to z taką próbką jest znacznie szybciej. I użyłem niewłaściwej – 18×24 zamiast 20×25. Wyszła spora różnica – po 2 cm w każdą stronę! Warto zrobić poprawkę – ale o ile zmienić czas naświetlania? Można to wyliczyć prostym wzorem, ja postanowiłem skorzystać ze światłomierza ciemniowego.
U mnie jest akurat Jobo Comparator 2, ale w tym przypadku każdy będzie działał podobnie. Zmierzyłem skórę na policzku modela, wyszło mi 8 sekund. Przekadrowałem, znów zmierzyłem – tym razem wyszło 10 sekund. Przy okazji delikatnie podkręciłem kontrast, ale czas naświetlania pozostał ten sam. Efekt?
Wyszło nieźle 🙂 Negatyw to jak widać Delta 100, wołana w D76 1+1, odbitka Agfa MCP w D166.
OK, ale czy da się w ten sposób, właściwie bez próbek, robić odbitki z innych negatywów? Miałem akurat pod ręką negatyw bardzo kontrastowy, naświetlony w ostrym słońcu i nadmiernie kręcony w koreksie. Założyłem, skadrowałem. Znów spróbowałem pomiaru z policzkiem, ale tym razem wyszło mi aż 35 sekund. Czy to możliwe? Nieufny zrobiłem próbkę na pasku, ale wyszło dokładnie to samo, co wskazywał światłomierz 🙂
Zdjęcie wyszło bardzo kontrastowe, musiałem więc dołożyć żółtego do głowicy. Po ostatnich udanych próbach trzymałem się kondensora, więc raz – dwa podmieniłem filtry i znów pomiar – 35 sekund 🙂
Nieźle, nieźle… Delta 100 w D76 1+2,5, machane co minutę (stąd ten kontrast), Agfa MCP na filtrze „1”. Tam zdjęcie zrobione rolkiem, tu dla odmiany pożyczony Pentacon SIX z obiektywem 180 mm. Byłby ładny kwadrat gdyby aparat nie nakładał klatek 😉
Miałem jeszcze jedną naprawdę ciekawą klatkę, ale tam kontrast ciął już bez litości. Metoda „policzkowa” pokazywała od 3 do 30 sekund! Twarz jest w pełnym słońcu, ale część w cieniu – i nie miałem już czasu na misterne naświetlania. Może następnym razem…
Kolejny tydzień, kolejna odbitka. A nawet dwie 🙂
Wbrew pozorom zrobiłem dwie różne odbitki 🙂 ale ta jedna zainspirowała mnie do pewnego eksperymentu. Ale zacznijmy od początku.
Zagada z poprzedniego posta znalazła rozwiązanie – moja Agfa MCP dymiła, ale złożony dla mnie wywoływacz Kodaka D-166 sobie z tym poradził. Jego zdobycie kosztowało mnie wizyty na dwóch różnych pocztach i telefon do jednej z nich, ale warto było! Zdjęcia odzyskały swoją wizualną moc czerni i BIELI 🙂
Tym razem coś z zapuszczonego archiwum, lato ub.r. Na wszelki wypadek zdecydowałem się rozmazać część skanu, bo nie chcę ani kogoś przypadkiem zgorszyć (jakby było czym…), ani by za kilka-kilkanaście lat ktoś śmiał się z bohaterów zdjęcia. Co zrobić czytelniku, takie czasy – internet nie zapomina…
A zatem znów papier Agfa MCP, tym razem w opisanym w D-166. Film to Delta 400, wołana w D-76 1+1. Zdjęcie zrobione Rolkiem.
Pojawił się pewien problem. Niemal jak z reklamy – czy ta biel jest naprawdę biała?
Tym razem nie zamieszczam zdjęcia – jest rodzinne. Problem widać na fragmencie obok: odbitkę zeskanowałem ze zwykłą kartką papieru w tle. Można oczywiście ściemniać, że to specjalnie tak ciepło itp., ale ściemniałem w ciemni. W świetle dziennym czuć brak bieli, nie ma jednego z punktów zaczepienia w ocenie kontrastu.
I tu pojawia się zagadka: gdzie podziała się biel? Czy winne jest oświetlenie ciemni? Stara Agfa dymi? Zła kombinacja chemii? Przyznam, że jest bardzo konserwatywnym ciemniakiem i trzymam się tych samych chemikaliów od lat. Wcześniej (dwa lata temu?) problemu nie było, ale może koncentraty trafił przysłowiowy ząb czasu? Podejrzewam papier, bo nawet na b. krótko świeconych próbkach bieli brak. Może pomoże fotomutante tóxico, który ma mi zrobić magiczny eliksir dla takich papierów z bolączką? Zobaczymy, dam znać.
Swoją drogą warto mieć w ciemni dwa porządnie wywołane kawałki papieru: nienaświetlony i prześwietlony. Skrajne biel i czerń. Ja swoje trzymam w miejscu, w którym oceniam próbki i testowe odbitki. Mam punkty odniesienia. Łatwo wtedy też zauważyć, że chemia pracuje gorzej i nie wyciąga już głębokich czerni lub że biel gdzieś się kurzy… No właśnie, ale gdzie?
cdn…
„Jusqu’ici tout va bien, jusqu’ici tout va bien…” jak mówił Vinz w niesamowitej „Nienawiści”. Ciemnia nie zakurzyła się, a nawet coś niecoś udało się zrobić.
Zdjęcie zrobione na Delta 100 w D76 1+1. Dopalane tu i tam, rozjaśnione ówdzie. Filtr „3”. Trochę zmagam się z zadymieniem papieru, ta Agfa MCP albo łapie jakieś niechciane światło, albo jest już dotknięta zębem czasu. Trochę to widać na skanie, marginesy nie są śnieżnie białe. Zbieram pomysły rozwiązania problemu na korexie, póki co odbijam w bardzo nieprzyjemnym czerwonym świetle żarówki 15W. Ale mam pewien pomysł na zmianę, pochwalę się sukcesem (lub porażką).
Bo jak Vinz kończył: „mais l’important n’est pas la chute, c’est l’atterrissage”.
Zaniedbałem robienie odbitek. Zapomniałem już, ile frajdy daje przenoszenie utrwalonego na negatywie obrazu na papier 🙁 Wołałem kolejne filmy, ale nic z nich nie trafiało do znajomych, na ścianę czy do pudełka. Przechodząc kolejny raz koło zakurzonego powiększalnika zdecydowałem: czas to zmienić. Przetarłem go szmatą, rozrobiłem świeżą chemię, podmuchałem na soczewki apo i do roboty!
Okazja nadarzyła się sama. Wpadł mi w ręce mocno przeterminowany Kodak TMAX 400 w małym obrazku, postanowiłem go przestrzelić na spacerze. Pogoda była mało sprzyjająca: pochmurno, z rzadkimi przebłyskami słońca; dało to w sumie mało kontrastowe klatki na lekko zadymionym negatywie. Film wywołałem szybko w D76 1+1, a następnego dnia umieściłem w karetce powiększalnika tę klatkę:
Zdjęcie zrobiłem rybim okiem Yashiki, z filtrem pomarańczowym dla rozjaśnienia tonów skóry, czas 1/250. Kontrast był niewielki, więc szybko porzuciłem naświetlanie papieru na średniokontrastowym filtrze „3” i odbitkę zrobiłem na „4,5”. Tak naprawdę na mojej głowicy kolorowej używam systemu naświetlań na mieszance kolorów żółty/magenta, ale efekt jest ten sam. Trochę uciąłem dół klatki, ale zachowałem ramki negatywu na pozostałych bokach. Papier to plastikowa Agfa MCP 312, 20×25 cm.
Mój uśmiech na widok gotowego zdjęcia był szerszy niż u Pali 🙂 Niby to prosty proces, kilkadziesiąt sekund pod powiększalnikiem i 5 minut w kuwetach, ale ile radości! Może nie jest to fine-printing, ale tu chodziło o rozgrzewkę – nie dotykałem powiększalnika ponad dwa lata! Kolejna odbitka, z innego negatywu, wyszła już lepiej – światło ma znaczenie…
Ciekawe, czy uda mi się zrobić przynajmniej jedną odbitkę w tygodniu przez cały rok? Ta byłaby nr 1.